Utwory Agnieszki osieckiej
Sięgnęliśmy po wiersze Agnieszki Osieckiej, które nie znalazły jeszcze swojego muzycznego opracowania. Kompozytorami wszystkich piosenek są Wojciech Klon oraz Katarzyna Łopata.
Agnieszka Osiecka - słowa
Katarzyna Łopata - śpiew
Wojciech Klon - kompozycja / instrumenty
Krzysztof Kawałko - gitary
Wojciech Kurek - perkusja
Michael Łyczek - saksofon altowy
Warszawa / Lublin 2013-2014
CO TERAZ
Tomik: Nowe, niedrukowane, rozproszone…
Pocałuj mnie w usta na pożegnanie,
pocałuj mnie w usta,
nic to, że patrzą tamte panie,
ulica nie jest pusta.
Pocałuj mnie w usta na pożegnanie,
pocałuj mnie,
nic, że skończyło się kochanie,
Bóg wie, co teraz zacznie się.
Życzę ci bardzo złej dziewczyny,
życzę ci bardzo dziewczyny złej,
niech cię zabiera na imieniny
do czarnych kotów pełnych pcheł,
niech ci kupuje za małe buty,
i niech cię zdradza w noc i w dzień,
a gdybyś czasem był okrutny -
niech twoje książki wytnie w pień.
Pocałuj mnie w usta na powitanie,
pocałuj mnie w usta,
nic to, że patrzą tamte panie,
ulica nie jest pusta.
Pocałuj mnie w usta na powitanie,
pocałuj mnie,
nic, że skończyło się kochanie,
Bóg wie, co teraz zacznie się.
CZEGO WY CHCECIE OD POLKI?
Tomik: Żywa reklama
Mój kochanek chyba wściekł się,
stale plecie coś o seksie,
wciąż mu w głowie jakieś bolki i lolki.
Czegóż wy, ludzie, chcecie od Polki?
Każde dziecko o tym wie,
Polka świetnie szarpie drze,
Polka rany o-pa-trzy
i pocieszy raz-dwa-trzy,
Polka modli się, że ach,
z Polką w lesie być nie strach,
W Polce wiara i dynamit,
ale żeby zaraz - z figurami?...
Mój kochane cierpi srodze,
bo on chciałby - na podłodze,
mówi - przejrzyj jakieś pisma,
żeby miłość ma czasem nie prysła.
A ja:
Każde dziecko o tym wie,
Polka świetnie szarpie drze,
Polka rany o-pa-trzy
i pocieszy raz-dwa-trzy,
Polka modli się, że ach,
z Polką w lesie być nie strach,
w Polce skrzypce i basetle,
ale żeby zaraz - tak przy świetle?
Mój kochanek to ma udar,
stale plecie coś o udach,
wciąż tarmosi na mnie szmatki…
Czego wy, ludzie, chcecie od matki?
Każde dziecko o tym wie,
Polka świetnie szarpie drze,
Polka rany o-pa-trzy
i pocieszy raz-dwa-trzy,
Polka modli się, że ach,
z Polką w lesie być nie strach,
W Polce krew nie woda płynie,
ale żeby tak zaraz - w polskim kinie?!
KIEDYŚ NA PEWNO
Tomik: Wada serca
Kiedyś na pewno zrymuję to wszystko,
W arcysłowicze wleję refreny
i wiersz, co na rynku cenę ma niską,
buchnie przez radio albo ze sceny
Gdy na dancingów stoczy się padół,
ciebie tam spotka w tangu lub twiście…
Szepnij panience wśród gadu gadu:
„Znałem ją osobiście”.
MIESZKANCY SIÓDMEJ ULICY
Tomik: Za chwilę
Jest wieczór.
Mieszkańcy Siódmej ulicy
wracają do domu.
Za chwilę zdyszany listonosz
odstawi swój rower,
za chwilę
właściciel kamienicy -
ten pokłócony z aktorką - pomyśli o sutej kolacji,
za chwilę
będziemy już naprawdę za chwilę
i przyjdzie zmierzch
i resztki kolorów wsiąkną
w niebieskie oczy i w czerwone trampki
Murzynów…
I tak po kolei
wszystko pocznie powracać i wracać
i ty tylko, tylko ty
znikniesz chyłkiem między paltami,
jakby cię wcale nie było.
SZARA SUKIENKA
Tomik: Wada serca
Tkwić
w szarej sukience
i podziwiać, jak oddychasz.
Taki to był ten mój program.
Okazało się jednak, że należy
lśnić, błyszczeć, wibrować,
mieć myśli i pomysły,
być kimś,
mieć głowę na karku,
na głowie lok,
nad lokiem aureolę,
nad aureolą ptactwo,
dla ptactwa ziarno,
na ziarno pieniądze,
pieniądze za muzykę,
muzykę za ciebie,
za oddech
i za szarą sukienkę.
***
Tomik: Nowe, niedrukowane, rozproszone…
Chciałabym, by moja zima
przyszła cicha i łagodna,
by przyćmiona pamięć była
tylko szronem w moich oknach.
By mi na dom nie spadały
z dawnych gór śnieżne lawiny,
by nad mną nie zwisały
ostre sople czyjejś winy.
Aby w białym mym ogrodzie
nie krzyczały czarne wrony
nocą, budząc sen uśpiony
nie mogący więcej rodzić.
Gdy w kominku ogień zgaśnie
nie poczujesz zimy chłodu.
Bez przyczyny, bez powodu
wszystko we mnie cicho zaśnie.
Chciałabym, by moja zima
przyszła cicha i łagodna,
by przyćmiona pamięć była
tylko szronem w moich oknach.
ZŁY KSIĘŻYC
Tomik: Za chwilę
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
płyńmy bezsenni po kocich łbach,
po czarny asfalcie przestrzeni…
Będziemy się kolebali,
bardzo będziemy się bali,
coś obejrzymy, coś wypijemy,
może dotrwamy do rana, które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli…
A jeżeli nie, a jeżeli nie
to trudno, to bęc,
do wiedzenia,
żegnajcie miasta i wioski,
żegnajcie kochanki, i żony, i piękne wspomnienia,
a także - wolne wnioski.
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
Pan Bóg wymyślił nas w ciemnych snach,
po czarnym koncercie jesieni…
Musimy płynąć wciąż dalej,
w pętlach wąwozów i alej,
coś zaśpiewamy, coś przemilczymy,
może dotrwamy do jutra,
które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli…